12 lat Panthers Wrocław!

1 dzień temu | 25.09.2025, 17:00
12 lat Panthers Wrocław!

25 września Panthers Wrocław obchodzą urodziny

12 lat minęło jak jeden mecz

Po latach waśni, sporów i derbowej walki o każdy jard Devils i Giants Wrocław znaleźli się w centrum budowy nowego ładu na mapie futbolu. 25 września 2013 roku na Stadionie Miejskim ogłoszono narodziny Panthers Wrocław…


To wstęp z albumu wydanego na dziesięciolecie klubu, dostępnego w zakamarkach strony internetowej. Można go cytować rok po roku, bo w pigułce oddaje okoliczności w jakich powstała organizacja nieustannie promująca futbol amerykański w Polsce i Wrocław w futbolowej Europie.

Giants i Devils połączyli siły

Wróćmy do wspomnianej konferencji prasowej, bo dziś od tamtego wydarzenia mija dokładnie 12 lat. „Na Stadionie Miejskim Panthers będą grali w futbol amerykański! Giants i Devils połączyli siły”, „Giants Wrocław łączy się z Devils. Będą walczyć jako Wrocław Panthers”, „Giants + Devils = Panthers. Nowa siła w futbolu amerykańskim”, „Pantery we Wrocławiu!” – to tylko niektóre nagłówki serwisów internetowych, które pojawiły się niedługo po oficjalnym ogłoszeniu fuzji. Ciekawie było również wcześniej, zwłaszcza z perspektywy szatni. Mówi obecny prezes Panthers Wrocław, Dawid Tarczyński: – To są wspomnienia, które zostaną ze mną na całe życie. Spotkania z Jakubem Głogowskim czy Michałem Latosiem, które musiały być ukrywane, bo wiedzieliśmy, że każdy przeciek informacji może spowodować negatywne odczucia zawodników. Przez kilka miesięcy szykowaliśmy całą koncepcję klubu w tajemnicy, a zawodnicy o planie dowiedzieli się na wspólnym spotkaniu organizacyjnym, na które zawodnicy obu klubów myśleli, że przychodzą, by podsumować swój sezon, a na miejscu zobaczyli, że przychodzą też ich rywale „zza miedzy”. Był to dla wszystkich szok, ale maszyna ruszyła.

Trzy mecze, dwa finały w tydzień

W debiutanckim sezonie 2014 wszystko szło zgodnie z planem… aż do meczu finałowego, w którym Pantery uległy Seahawks Gdynia. Co ciekawe, tę parę zobaczyliśmy również w decydującej batalii Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego 12 miesięcy później i wtedy również lepsza okazała się drużyna znad morza. Bolało jednak dużo bardziej, bo (Super)finał 2015 rozegrano we Wrocławiu, na ówczesnym Stadionie Miejskim w obecności około 14 tysięcy widzów. – Pamiętam te dwa przegrane finały. Prawda jest jednak taka, że po fuzji potrzebowaliśmy czasu, żeby stać się jednością. To właśnie sprawiło, że byliśmy jeszcze bardziej głodni zwycięstwa i dawało nam dodatkową motywację do jeszcze cięższej pracy – komentuje jeden z najbardziej doświadczonych zawodników, linebacker Krzysztof Wis. Głód, motywacja i praca sprawiły, że po dwóch największych porażkach przyszedł największy i wówczas nieco niespodziewany sukces. ⁠– Wygranie Mistrzostwa Polski i IFAF Champions League – trzy mecze, dwa finały w tydzień! – odpowiada Jakub Samel, dyrektor sportowy klubu na pytanie o najpiękniejsze wspomnienie związane z Panthers.

Jeszcze więcej medali

Triumf w Lidze Mistrzów IFAF Europe 2016, poprzedzony (wreszcie) udanym rewanżem na Seahawks w finale krajowych rozgrywek smakował wyjątkowo. Ale rodził się w bólach. – Żeby nakreślić sytuację: 16 lipca zdobyliśmy mistrzostwo Polski, 22 lipca graliśmy półfinał IFAF z Danube Dragons, a finał 24 lipca. I w dniu finału nie byłem już w stanie chodzić... Do dzisiaj mam taką scenę w głowie jak Milano Seamen wychodzili już na rozgrzewkę, a ja jeszcze siedziałem w baniaku z lodem myśląc, że chyba pora się już zbierać. Summa summarum, udało mi się zagrać cały mecz i wywalczyć z Panthers mistrzostwo Europy IFAF – wspomina Wis. Lata 2017, 2018, 2019 i 2020 to jeszcze więcej medali mistrzostw Polski, kolejno złoto, srebro (tym razem po porażce z Lowlanders Białystok, ponownie na własnej ziemi, choć tym razem na Stadionie Olimpijskim), złoto i złoto. Od początku istnienia klubu nie było więc finału PLFA (później LFA) bez udziału wrocławian. Przeciwnicy stali w miejscu, sportowo i organizacyjnie, dlatego przed inauguracją sezonu 2021 zdecydowano się na wyjście ze strefy komfortu i prawdziwy przełom.

Rekord na Tarczyński Arenie

Pantery zrezygnowały z pewnych laurów w krajowej Lidze Futbolu Amerykańskiego i rozpoczęły rywalizację w nowopowstałej, wyrównanej i elitarnej European League of Football zrzeszającej kilkanaście futbolowych ośrodków na Starym Kontynencie. – Każdy sezon to nowe wyzwania – choćby organizacja Final Four Champions League na legendarnym stadionie przy ul. Oporowskiej, gdzie musieliśmy kilka dni po zdobytym Mistrzostwie Polski przywitać topowe europejskie kluby, kolejny to poukładanie całego klubu tak, by stać się wzorem organizacji w European League Of Football. To było ogromne przejście z realiów ligi w Polsce na stadiony Europy, ale po pięciu latach mogę powiedzieć, że sprostaliśmy temu wyzwaniu – komentuje Dawid Tarczyński. Tutaj najbardziej pamiętnym eventem – również ze względu na lokalizację i imprezy towarzyszące – było otwarcie sezonu 2024, podczas którego pobito rekord frekwencji na meczu futbolu w stolicy Dolnego Śląska. – Na Tarczyński Arena kibicowało nam na żywo aż 15 tysięcy kibiców, pokazaliśmy wtedy, że futbol amerykański może być we Wrocławiu topowym sportem – uzupełnia Tarczyński.

Futbolowa rodzina

Przez te 12 sezonów Panthers Wrocław rozegrali wiele spotkań, które mocno zapadły obserwatorom w pamięć, jak „Snow Bowl” w marcu 2018, „pandemiczny” finał PFL w listopadzie 2020 przy pustych trybunach czy zakończone dogrywkami potyczki ELF w 2022 i 2024 roku. Podejmowali rywali najpierw na starym, a później wyremontowanym Stadionie Olimpijskim, po drodze zaliczając boisko przy ul. Na Niskich Łąkach i – okazjonalnie – dwie największe, wrocławskie areny piłkarskie. Były sezony trudne – z wymianą trenera głównego w trakcie rozgrywek, czterema różnymi rozgrywającymi, chybionymi transferami i przedwczesnym rozwiązywaniem umów z zawodnikami – jak w każdej rozwijającej się organizacji sportowej. Dzisiaj Panthers Wrocław to klub wielosekcyjny, gdzie oprócz futbolu amerykańskiego na poziomie seniorskim, juniorskim i dziecięcym, swoje miejsce znalazły drużyny softballu, lacrosse’a i ultimate frisbee. Łącznie trenuje tu ponad 350 zawodników. – Przez te lata nauczyłem się czym jest prawdziwa drużyna, odpowiedzialność, ciężka praca i walka do końca, ale najbardziej cenię to, że poznałem niesamowitych ludzi, z którymi przeżyłem te lepsze jak i gorsze chwile, ale zawsze mogliśmy na sobie polegać. To właśnie ci ludzie tworzyli zespół, atmosferę i sprawiali, że chciało się dawać z siebie wszystko – przyznaje Krzysztof Wis.

Ciągły rozwój


Sezon 2026 przyniesie kolejne zmiany. Na horyzoncie: poszukiwanie nowego trenera, zawodników importowanych i najpewniej… udział w nowej, międzynarodowej lidze. Jest więc co robić, ale maszyna z logo czarnej pantery cały czas intensywnie pracuje. – Jakie plany? Chcemy rozwijać młodzież, by kolejne pokolenie zawodników z Polski mogło śmiało rywalizować z każdym z Europie i nadal kontynuować pracę, by Panthers Wrocław było topową marką sportową pod względem sportowym i organizacyjnym. Mamy to szczęście, że stoi za nami marka Tarczyński i właściciel w osobie Jacka Tarczyńskiego, który wierzy w tę wizję. Na pewno się nie zatrzymamy – uzupełnia Dawid Tarczyński. Ale skoro urodziny, całość niech podsumują życzenia… Krzysztof Wis: – Życzę organizacji dalszego rozwoju, bo to jest proces, który wymaga czasu i konsekwencji. Żeby wspierali młodych zawodników, bo to właśnie juniorzy są filarem, który zaprocentuje w przyszłości. Wojciech Simka (DB): – Mistrzostwa i determinacji w dążeniu do postawionych celów. Jakub Samel: – Kolejnych kroków w rozwoju organizacji, powiększania sekcji juniorskich oraz kontynuacji budowania projektu wielopokoleniowego!

ARKADIUSZ BARSKI



Udostępnij
 
9905560