Duma i niedosyt - Panthers Ultimate po EUCF 2022

2 lata temu | 03.10.2022, 15:45
Duma i niedosyt - Panthers Ultimate po EUCF 2022

Na najważniejszym turnieju ultimate w sezonie, Klubowych Mistrzostwach Europy we włoskim Caorle, Panthers Wrocław nie zrealizowali zakładanego celu i nie awansowali do czołowej dziesiątki. W kategorii Open zajęli 15., a w kategorii Women 16. miejsce, ale i tak pozostawili po sobie dobre wrażenie.

Dla rzucających dyskiem Klubowe Mistrzostwa Europy to rozgrywki porównywalne do Ligi Mistrzów w piłce nożnej, prawdziwe święto ultimate, podczas którego wyłaniane są najlepsze drużyny Starego Kontynentu w trzech kategoriach (oprócz dwóch wspomnianych na wstępie również w kategorii Mix). Już sam udział w tak prestiżowych zawodach może dać debiutującej w imprezie, najmłodszej sekcji klubu sportów amerykańskich Panthers Wrocław spore korzyści.

Przed rokiem, panowie (czyli po prostu kategoria Open), jeszcze jako The Bridge, uplasowali się na 13. miejscu, tym razem mierzyli więc nieco wyżej.

Chcielibyśmy poprawić wynik z poprzedniego sezonu, z turnieju w Brugii. Postawiliśmy sobie za zadanie wejście do czołowej dziesiątki. Jeśli tego dokonamy, będzie to historyczny wynik, bo już nasz ubiegłoroczny występ jest obecnie najlepszym rezultatem polskiej drużyny w tej kategoriimówił przed eskapadą na Półwysep Apeniński zawodnik Panthers Ultimate Łukasz Dobranowski. Finalnie, podczas ubiegłotygodniowych zawodów nie udało się tego osiągnąć, Pantery wygrały jeden mecz (z trzecią drużyną Francji – Ré Flying Oysters, której, nawiasem mówiąc, zawodnicy reprezentujący plażową odmianę ultimate zdobyli mistrzostwo kraju), przegrały pięciokrotnie i zakończyły rywalizację na 15. pozycji. 

To drugie w tej formule, a trzecie ogółem Klubowe Mistrzostwa Europy. Zeszłoroczny turniej był nieco inny, rywalizowało więcej drużyn, było też więcej kategorii. Wyniki odbieramy więc zupełnie inaczej. Teraz większość pojedynków stoczyliśmy z drużynami, które od wielu lat goszczą na takich imprezach. Członkowie każdej z nich chwalili naszą grę, zaznaczając potrzebę ogrania mniej doświadczonych zawodnikówkomentował jeden z najbardziej doświadczonych graczy Michał Dul.

Wyrównane boje

Jak przebiegała męska część turnieju?

Dwie najwyższe porażki, jakie ponieśliśmy, to te z finalistami całej imprezy, Ranelagh Dublin i Clapham Ultimate London. Z pozostałymi prowadziliśmy równorzędną walkę. Nieznaczna przegrana z Wall City Berlin 12:15, z którą jeszcze w tym roku przegraliśmy dużo wyżej, pokazała, że możemy z nimi rywalizować jak równi z równymi. Z kolei negatywny rezultat z 3SB z Czeskich Budziejowic nie pozwolił nam wskoczyć na miejsce podobne do tego sprzed roku. Czesi to drużyna renomowana, z czołowej ósemki poprzedniego turnieju, mająca za sobą występy na Mistrzostwach Świata. Najbardziej zabolało nas niepowodzenie z fińskim PirU, które będzie nauczką na przyszłość. Cały czas zbliżamy się do drużyn mających o wiele większe doświadczenie. Ultimate to bardzo młoda dyscyplina w Polsce, w samym Wrocławiu pojawiła się jakieś 12 lat temu. Tymczasem jesteśmy w najlepszej szesnastce Europy, a w samym Rimini, a więc niedaleko od Caorle, jest trzystu zawodników i szesnaście drużynopowiadał Dul. On i jego koledzy mieli do rozegrania jeszcze jedno spotkanie w niedzielę, które z powodu trudnych warunków pogodowych i złego stanu obiektu zostało odwołane.

Motywacja na przyszłość

W zawodach nie zabrakło uczestników niedawnych The World Games. Ogółem w rywalizacji wzięły udział 24 drużyny Open oraz 22 w kategorii Women (tam podopieczne Pauliny Dul wygrały ze Swing to Hell, przegrały pięć spotkań i uplasowały się na 16. pozycji).

Pierwsza szesnastka Europy, w której się znaleźliśmy, to duży prestiż. Mierzyliśmy się z renomowanymi drużynami z czołówki, z którymi toczyliśmy równorzędną walkę. To cieszy, bo wiele z tych federacji ma tysiące zawodników rywalizujących lokalnie od najmłodszych lat. Musimy wyciągnąć wnioski i efekty przekuć w wyniki na kolejnych zawodach. Mamy świetną ekipę do grania, osoby zaangażowane w projekt, zostawiające na boisku dużo zdrowia. Osobiście jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy. Większość czuje jednak niedosyt, ale to dobrze, bo to oznacza większą motywację na przyszłość – kończy Michał Dul.

Materiał przygotował Arkadiusz Barski

Udostępnij
 
9351408