O włos od finału European League of Football. Koniec bardzo udanego sezonu.

3 lata temu | 14.09.2021, 15:03
O włos od finału European League of Football. Koniec bardzo udanego sezonu.

Inauguracyjny sezon European League of Football zapowiadał się dla Panthers niezwykle ekscytująco, ale trudno było przewidzieć, jak zawodnicy z Wrocławia poradzą sobie wśród najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Już na początku rozgrywek okazało się jednak, że ekipa ze stolicy Dolneg

Inauguracyjny sezon European League of Football zapowiadał się dla Panthers niezwykle ekscytująco, ale trudno było przewidzieć, jak zawodnicy z Wrocławia poradzą sobie wśród najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Już na początku rozgrywek okazało się jednak, że ekipa ze stolicy Dolnego Śląska nie zamierza płacić frycowego. Podopieczni trenera Jakuba Samela rozkręcali się z meczu na mecz i po znakomitym sezonie zasadniczym dotarli do półfinału ELF. Tam czekał na nich jeden z najgroźniejszych ligowych rywali – Hamburg Sea Devils. Choć ostatecznie to drużyna z północy Niemiec zagra w wielkim finale, zawodnicy Panthers mogą być dumni z tegorocznych wyników.

Panthers ulegli w Hamburgu 27:30. Już przed meczem było wiadomo, że kibiców czeka starcie na najwyższym europejskim poziomie, a o ostatecznym rozstrzygnięciu zadecydują detale. Podobnie zresztą jak w poprzednich dwóch spotkaniach z udziałem tych drużyn. W starciu czołowych ekip Starego Kontynentu minimalnie lepsi okazali się Sea Devils, którzy skutecznie wykorzystali atut własnego boiska.

- Ciężko po takim meczu w ogóle zebrać myśli. Możemy szukać, który z minimalnych błędów zaważył o nim najmocniej, ale po takim sezonie musimy patrzeć na siebie pełni dumy, a sam mecz przeanalizować na chłodno. Jeszcze na 5 minut przed końcem to my byliśmy bliżej finału, potem role się odwróciły. Ten sezon się dla nas kończy, ale to oznacza jedno – właśnie rozpoczął się sezon 2022 - mówi Michał Latoś, Prezes Zarządu Panthers Wrocław.

Takiej karuzeli emocji jak w niedzielnym półfinale nie oglądaliśmy przez cały sezon. Zmiany prowadzenia, fenomenalne akcje po obu stronach piłki. Przez cały mecz formacją ataku świetnie dyrygował Lukas O’Connor, a efektownymi zagraniami wymieniali się Przemysław Banat i Kavontae Turpin (obaj zdobyli po 2 przyłożenia). W obronie dwoiła się i troiła linia defensywna, którą świetnie wspierali m.in. William James i Goran Zec, ale jednak to Hamburg popełnił mniej błędów. Jeszcze na 5 minut przed końcem to Pantery prowadziły 27:23 i wydawało się, że mają ten mecz w kieszeni. Najpierw jednak po fatalnym błędzie sędziego zostało odgwizdane przewinienie, które dało Sea Devils blisko 40 jardów zysku, a potem, kiedy w ostatnich sekundach meczu do dogrywki mógł doprowadzić kopacz Tahdg Leader, niestety spudłował i Hamburg już mógł cieszyć się do z awansu.

- Jesteśmy dumni z naszych zawodników. To był dla nich czwarty ciężki mecz z rzędu i było widać w ich nogach zmęczenie, pomimo tego wypoczęty po ostatnich tygodniach Hamburg nie mógł znaleźć sposobu, by nas wyraźnie pokonać przez cały mecz. Powiedzieć, że zabrakło niewiele, to jak nie powiedzieć nic. Sea Devils mieli po prostu olbrzymie szczęście. My natomiast udowodniliśmy wszystkim, że w kraju, w którym w futbol gra kilka dekad krócej niż w Niemczech, we Wrocławiu jest drużyna, która może walczyć z każdym. Nasze miejsce jest w lidze europejskiej i pokażemy to ponownie – mówi Jakub Głogowski, General Manager Panthers Wrocław.

Panthers Wrocław zakończyli właśnie niezwykle ważny sezon, który stanowi milowy krok w rozwoju klubu. Włodarzom klubu zależało przede wszystkim na wykonaniu kroku naprzód – zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym – gra w europejskiej elicie z pewnością to umożliwiła. Futboliści z Wrocławia wielokrotnie udowodnili, że w niedalekiej przyszłości mogą być jeszcze lepsi. Nikt w stolicy Dolnego Śląska nie zamierza zadowalać się tegorocznymi wynikami. Wręcz przeciwnie, mają one być dopiero preludium do sukcesów, które nadejdą już niebawem.

Udostępnij
 
30080608