Wywiad z trenerem Jakubem Samelem

2 lata temu | 26.01.2022, 10:57
Wywiad z trenerem Jakubem Samelem

Otwarcie na futbol międzynarodowy w USA jest coraz większe, dlatego jest zainteresowanie rozgrywkami ELF – mówi trener Panthers Jakub Samel, który uczestniczył w konferencji American Football Coaches Association 2022 w San Antonio.

Gary Kubiak asystentem Jakuba Samela. To rzeczywistość czy surrealizm?

Jakub Samel: – Może nie asystentem, co konsultantem. To niesamowita sprawa i okazja dla mnie, żeby czerpać z tego ogromu wiedzy i doświadczeń.  To pomoże wszystkim osobom związanym z futbolem w Polsce.

Nawiązanie współpracy z Garym Kubiakiem nie byłoby możliwe bez wykonywanej przez lata ciężkiej pracy.

To się zgadza, ale cała organizacja Panthers pomogła. Sam prowadziłem rozmowy z trenerem Kubiakiem, ale od wszystkich otrzymałem dużo wsparcia. To nie tylko mój sukces, ale i całego klubu.

Jak do tego doszło?

Zauważyłem na Twitterze profil National Polish American Sports Hall of Fame, gdzie upamiętnia się wybitne postaci sportu z polskimi korzeniami. Wszedłem na ich stronę i zacząłem ją przeglądać. Pomyślałem, że to ciekawy sposób na nawiązanie kontaktu. A jest tam sporo nazwisk futbolowych – od Mike’a Ditki do Mike’a Munchaka. Otrzymali jednak wyróżnienie dawno temu. Zerknąłem na 2017 r. na zdjęcia z ceremonii i widzę Gary’ego Kubiaka, który na galę przyjechał razem z żoną. To był impuls, żeby spróbować. Przeczytałem, że nazwisko rodowej jego żony to „Kamiński”. Oboje mają polskie korzenie. Napisałem wiadomość, skontaktowałem się z dyrektorem ośrodka i poprzez niego wysłałem listowne zaproszenie do Polski. To było w 2020 r. W końcu się udało, nawiązaliśmy kontakt z żoną, gdy trener Kubiak był koordynatorem ofensywy w Minnesota Vikings w NFL. Przyznała, że są bardzo zainteresowani i mają silne polskie korzenie. Żyją też w polskiej społeczności w USA, jest to dla nich ważne. W Polsce byli tylko raz i chcą to powtórzyć.

Podczas konferencji American Football Coaches Association (AFCA) 2022 w San Antonio spotkaliście się na jego ranczo.

Dobrze się złożyło, bo mieszkają zaledwie 3 godziny drogi od San Antonio.

Warto być cierpliwym.

Zdecydowanie! Żeby nawiązać kontakt z takimi osobami trzeba być cierpliwym. Ma dużo na głowie i nie można ot tak zadzwonić czy przyjść.

Regularny kontakt z Kubiakiem miałeś jednak wcześniej. Rozmawialiście przez internet m.in. o futbolowej strategii.

Od września rozmawiamy na Zoomie i regularnie oglądamy nagrania z meczów drużyn, które sam prowadził. Jest bardzo otwarty do dzielenia się wiedzą i tak widzę jego rolę. Można wiele się nauczyć korzystając z jego doświadczeń.

Wsparcie mentorskie miałeś już od Ricka Rhoadesa czy ostatnio Jeffa Jagodzinskiego. Obaj mieszkali we Wrocławiu w trakcie rozgrywek.

Nie można tego porównać. Byli na miejscu i pracowali na co dzień z zawodnikami prowadząc dane formacje czy treningi pozycyjne. Rola konsultanta jest przede wszystkim dla mnie, mogę się poradzić.

Czyli możesz odezwać się do trenera Kubiaka o każdej porze dnia i nocy.

Nie szalejmy aż tak. Ale mogę zapewnić, że jest bardzo otwarty na współpracę. Nikt go do tego nie zmusza.

Był zaskoczony, że gra się w futbol w Polsce?

Nie wiedział o tym, ale gdy zobaczył, jak wszystko się rozwija to zdecydował, że chce pomóc. Trener Kubiak przyleci do Wrocławia przed sezonem, ale będzie to wizyta turystyczna. Zobaczy Wrocław i Polskę z innej perspektywy. Treningi zaczynamy w marcu. Zobaczymy, co się wydarzy.

Po raz trzeci uczestniczyłeś w konwencji AFCA. Jak zmieniła się Twoja perspektywa odbioru tego wydarzenia?

Doświadczenie pomogło, wiedziałem, jak ta konwencja wygląda, co się dzieje, gdzie warto pójść, jak się zachowywać i szukać networkingu. Przez kilka lat złapałem trochę kontaktów i przypominałem się przy każdej możliwej okazji. Witaliśmy się na korytarzach, rozmawialiśmy. Do tego uczestnictwo w wykładach prowadzonych przez trenerów z różnych poziomów. Już wiem, gdzie warto pójść i z kim rozmawiać na takich konwencjach. To ważne, bo na miejscu było 10 tys. trenerów.

Pojawił się m.in. jeden z najlepiej opłacanych trenerów NCAA Mel Tucker. Jednocześnie prelegentami byli szkoleniowcy drużyn szkoły średniej. Niby przepaść, lecz wielu graczy NFL podkreśla, że trenera, jaki wywarł na nich największy wpływ spotykali w szkole.

Różnica polega na tym, że trener szkoły średniej nie wybiera sobie najczęściej zawodników, tylko dysponuje tymi, którzy przychodzą do danej placówki się uczyć np. ze względu na podział geograficzny. Można wiele wynieść z tego, w jaki sposób radzić sobie z tym oraz rozwijać juniorów. Z kolei na najwyższym poziomie zawsze jest jedno, może dwa zdania, które zostają w pamięci na dłużej. Słuchałem prelekcji Mela Tuckera, był świetnie przygotowany. Widać, dlaczego osiągnął taki sukces tak szybko. Pokazał się ze świetnej strony, porwał publiczność.

Nie odbębnił pańszczyzny przed trenerami z całego świata.

Dla nich to też jest wyróżnienie. Mogą się pokazać, a to konwencja, na którą jeżdżą od lat. Sami kiedyś uczestniczyli w konferencji jako mało znaczący asystenci, którzy chcą podłapać networking a po latach wracają jako milionerzy i mogą przemawiać do wszystkich.

Czy tak będzie z Jakubem Samelem?

To są dalekosiężne plany. Po prostu mam bardziej przyziemne sprawy na głowie, krok po kroku. Ci trenerzy też mówili, że nigdy nie myśleli o tym, że dojdą do takiego miejsca. Można z optymizmem spojrzeć w przyszłość na rozwój futbolu w Europie i drogi, jakie otwierają się przed wszystkimi związanymi z tym sportem.

Podkreślałeś, że szkolni trenerzy pracują z zawodnikami z danego regionu, bez możliwości wyboru. To przypomina polski futbol, gdzie w większości przypadków zawodnicy grają, tam gdzie mieszkają.

To jest dobre przełożenie i można zobaczyć, w jaki sposób trenerzy szkół średnich wyciągają tyle, ile się da z dostępnych zawodników. Trenerzy w Polsce i Europie mają dużo podobnych problemów – nie mogą sobie dobierać gracza pod daną sytuację. Jednak problemy w budowaniu zespołu można spotkać i w szkole średniej, i na uczelni, i w NFL. To nie jest tak, że na jednym poziomie są kłody pod nogami, a na innym nie.

Z jakim problemem spotkałeś się kilkanaście lat temu zaczynając przygodę z futbolem, a jednocześnie próbujesz go rozwiązać w European League of Football, gdzie organizacyjnie to najwyższy poziom w Europie?

To może nie będą problemy, ale trzeba zawsze powtarzać graczom, jak trenować, w jaki sposób, jak zachowywać się na boisku. Powtarzać bez przerwy o popełnieniu możliwych błędów, flagach. To należy przypominać graczom niezależnie od poziomu. Jeżeli tego się nie zrobi, to jest to najprostsza droga do przegranych spotkań. Widać to było w zeszłym roku. Bardzo ważne jest ball security – bez względu na wyższy czy niższy poziom rozgrywek. Kary w defensywie tez się powtarzają na każdym poziomie.

Przykładem są Dallas Cowboys, którzy w fazie Wild Card w NFL przegrali z San Francisco 49ers w głównej mierze przez flagi. Przez cały sezon byli jedną z najgorszych drużyn w lidze pod kątem dyscypliny.

I jak widzisz te błędy pojawiają się na każdym poziomie futbolu. Zmienia się klasa zawodnika, liczba widzów na trybunach, pieniądze, ale problemy fundamentalne są wszędzie takie same.

Brytyjski trener Rich Worsell jest pierwszym trenerem z Europy w sztabie zespołu z D1. Jako asystent w Akron także przemawiał na konwencji. Jest coraz więcej zawodników w NCAA i NFL z innych kontynentów, czy to samo czeka trenerów?

Otwarcie na futbol międzynarodowy jest coraz większe, a patrząc na zawodników, zerka się jednocześnie na trenerów. Ktoś tych graczy musiał wytrenować, przynajmniej na podstawowym poziomie. Przykład Richa jest świetny. Przeszedł długą drogę do miejsca, w którym się znajduje. Miałem z nim wcześniej kontakt, to inspirująca historia potwierdzająca, że także poza Stanami Zjednoczonymi są trenerzy wiedzący, czym jest futbol amerykański. A drogę mają trudniejszą, bo dostęp do materiałów szkoleniowych jest inny niż w USA. W Polsce mając 20 kilka lat, nie wsiądę do auta i nie pojadę do najbliższej uczelni D1 poprosić o darmowy staż przez cały sezon. Dlatego ta determinacja szkoleniowców z innych kontynentów pokazuje Amerykanom, że jeśli ktoś jest w stanie tyle poświęcić po drugiej stronie Atlantyku, to może się sprawdzić i u nich. 

Uczestniczyłeś w letnim stażu u trenera Neala Browna w West Virginia University i w Troy University. Sezon ELF trwa jednak od czerwca do września i wyjazd do USA, podczas obozu przygotowawczego do sezonu NCAA, jest niemożliwy. Czy w takim razie możesz wrócić do USA już po sezonie ELF i w trakcie rozgrywek akademickich?

Jest taka możliwość i przyznaję, że myślałem nad tym. Nie byłem jeszcze w USA na dłużej w trakcie sezonu. To byłaby dla mnie kolejna lekcja. Dlatego ciągle pracuję nad networkingiem – im więcej kontaktów, tym większa szansa na taki wyjazd.

Podkreślasz jak ważny jest networking z innymi trenerami. A co dokładnie?

Trzeba pokazać, że utrzymuje się z nimi kontakt nie tylko, gdy czegoś się potrzebuje. Trzeba się  przypominać, wysłać krótką wiadomość. Trenerzy na najwyższym poziomie są bez przerwy zajęci. Najważniejsze jest, żeby o tobie pamiętali. Warto wysłać maila czy SMS-a, to procentuje na przyszłość. W tym roku podszedł do mnie trener linii ofensywnej z Central Florida, który wcześniej był w Texas Longhorns, sam się przywitał i zapytał, co tam słychać. To miłe.

ELF pojawiła się na tej konwencji po raz pierwszy, swoją prelekcję miał trener Istanbul Rams Val Gunn, zresztą były szkoleniowiec Panthers. Jaki jest odbiór tej ligi? Zapominamy, że nie tylko zawodnicy szukają zatrudnienia przylatują do Europy.

Była specjalna sesja międzynarodowa z pytaniami dotyczącymi rozwoju ELF. Mogę powiedzieć, że jest w USA zainteresowanie ligą, to okazja i jednocześnie alternatywa dla wielu trenerów. Pamiętajmy, że w USA jest duża dysproporcja w zarobkach nawet na poziomie uniwersyteckim. Niektóre programy mają miliony dolarów, a inne nie są tak okazałe, a muszą konkurować z innymi, bo futbol uczelniany to prestiż i reklama i żadna uczelnia nie pozwoli sobie na to, żeby nie wystawić drużyny. A futbol nie jest tanim sportem, jak doskonale o tym wiemy. Zdarza się, że w Europie można otrzymać lepszą ofertę finansową niż w USA.

Ktoś pytał o miejsce w Panthers Wrocław?

Rozmawiałem z trenerami, z którymi kontaktowałem się wcześniej. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby dopiąć te sprawy.

Razem z tobą na konwencji był m.in. Łukasz Sutkowski odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne w zespole. Jak ważna była jego obecność w San Antonio?

To było bardzo ważne. Trenerzy przygotowania fizycznego też mieli swoje panele dyskusyjne, ale istotne były targi sprzętu. Nie tylko futbolowego – kasków czy oprogramowania trenerskiego. Na AFCA wystawia się mnóstwo firm prezentujących nowe metody przygotowania kondycyjnego, chciałem, żeby Łukasz sam zobaczył to wszystko i porozmawiał z dostawcami np. z firmą analizującą dane z GPS, w jaki sposób podchodzą do tego na poziomie licealnym czy D1.

Korzystaliście z virtual reality? Coraz więcej programów D1 wykorzystuje specjalne okulary do treningów. 

Było takie stoisko, ale nie wiem czy z niego korzystali [w San Antonio byli także prezes Panthers Michał Latoś i Dawid Tarczyński, wiceprezes Panthers, członek zarządu Tarczyński SA – przyp. aut.]. Widziałem za to stoisko z okularami dla skrzydłowych, które działały na zasadzie stroboskopu – chwilowo zaciemniało się i rozjaśniało pole, żeby wide receiverzy musieli szybciej łapać kontakt z piłką.

Czy warto kupić taki sprzęt? Trzeba jeszcze wiedzieć, jak z niego korzystać.

Dlatego trzeba to sprawdzić na własnej skórze, zobaczyć czy są alternatywy, poszukać inspiracji. W 2019 r. zobaczyliśmy stojak na kamerę do podnoszenia jej w trakcie nagrywania. Okazało się, że firma ma swój magazyn w Holandii i mogliśmy stojak zamówić za rozsądną kwotę. Wykorzystujemy ten stojak na każdym meczu. To inwestycje dość drogie na początku, ale korzystamy z nich od lat. Taki stojak ratuje życie, gdy są kiepskie warunki do nagrywania, nie ma wysokiej trybuny jak na Stadionie Olimpijskim, co pozwala na lepszą perspektywę.

Sypiasz czasem?

Staram się. Nie jestem osoba, która zarywa noce. Minimum odpoczynku jest potrzebne. Trzeba się nauczyć, jak dobrze wykorzystać czas.

W jaki sposób zbalansować życie rodzinne z futbolowym, zwłaszcza  w czasie sezonu? Nieprzypadkowo mówi się o „futbolowych wdowach”, które przez kilka miesięcy w roku widzą swoich mężów i partnerów od święta. O tym też się rozmawia?

Podczas konwencji organizowane jest spotkanie małżonek trenerów. Mają swój klub w AFCA, też się spotykają na swoich panelach. Gary Kubiak opowiadał nam historię jednego ze swoich synów, który w tym roku dołączył do San Francisco 49ers w NFL. Nie chciał być trenerem, ale wkręcił się w to i stwierdził, że chce spróbować. Gary powiedział jedną z najbardziej inspirujących rzeczy na tym wyjeździe: „nieważne, w jakiej branży jesteś. Czy jest to futbol, czy giełda. Jeżeli chcesz osiągnąć sukces, to musisz dużo pracować”. Nie ma czegoś takiego jak całkowity balans. Żeby dojść do najwyższego możliwego poziomu trzeba pracować i poświęcić mnóstwo czasu prywatnego. Tylko jak już się to robi, to dlaczego nie poświęcić tego czasu na coś, co daje dużo satysfakcji i przyjemności?

Udostępnij
 
9333848